„Zaczynam od listu, kochanie” to opowieść obyczajowa. Akcja dzieje się w Środzie Wielkopolskiej, Gdańsku i Łodzi. Główna bohaterka Łucja, po studiach wyprowadza się z rodzinnego miasta, wynajmuje mieszkanie i dostaje pracę w klinice weterynaryjnej u doktora Wiktora.
Dziewczyna przesiaduje często w bibliotece, czyta bardzo dużo romansów. Jest singielką, nie za bardzo wierzy w prawdziwą miłość.
Pewnego razu dostaje tajemniczy list od nieznajomego mężczyzny.
„ … od pewnego czasu interesuje się tobą. Wiem, że jesteś weterynarzem i lubisz zwierzęta..”
Dokąd zaprowadzi ją ta forma komunikacji?
Kim będzie Mateusz? Jakie tajemnice będzie skrywał?
Czy to zemsta za krzywdę z przeszłości czy prawdziwa miłość do niej?
*
Książka bardzo przypominała mi Iliasa Małgorzaty Falkowskiej. Niektóre wątki są takie same.
Autorka ciekawie wprowadziła mnie w fabułę książki. Pani Justyna miała niezły pomysł na stworzenie takiej historii, choć kiedyś miałam już styczność z podobną książką, również listy były początkiem znajomości dwojga ludzi.
Ukazana jest w niej może nie depresja, ale smutek i ucieczka. Pokazuje ze pomoc terapeuty, to dobra droga do wyjścia z problemów, jakie przeszła jedna z bohaterek.
Książka o stracie najlepszego przyjaciela i radzeniu sobie z trudnościami.
Zdarzają się wątki smutne, choć nie na tym opiera się całość.
Pokazuje również obsesyjną miłość kobiety do mężczyzny. Prześladowanie, śledzenie i miłość bezwarunkową.
Pisana jest, z perspektywy kilku osób. Bardzo lubię, gdy jest więcej dialogów od opisów. Wciągająca, romantyczna i pełna namiętności.
Zakończenie z happy endem. Podejrzewałam, że tak skończy się ta historia.
Polecam.
Wydawnictwo: Oficynka
Autorka: Justyna Typańska
Ocena: 4/5