„Ważki na kostce lodu” Łucji Wilewskiej to opowieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym i fantastycznym.
Marta prowadzi szczęśliwe życie, ma męża prawnika, dwie wspaniałe córeczki. Studiuje pedagogikę, ponieważ uwielbia dzieci i chce zostać nauczycielką. Przed laty ojciec jej zaginął w tajemniczych okolicznościach. Któregoś dnia ma dość monotonnego życia i robi skok w bok. Jak zmieni się los Marty, że postanowi zmienić swoje dotychczasowe życie?
Czy ojciec się odnajdzie?
Kim będą dwa tajemnicze duchy i jaką rolę będą pełnić?
• • • Książka na początku mnie nudziła, akcja rozwinęła się po kilkunastu kartkach.
Autorka spisała się doskonale, miała świetny pomysł na fabułę. Z główną bohaterką utożsamia się wiele kobiet w dzisiejszych czasach. Strasznie mnie irytował mąż Marty, egoistyczny dupek, który myśli tylko o sobie i by tylko jemu było dobrze. Powieść ukazuje miłość, przyjaźń, ale też przemoc domową, śpiączkę oraz śmierć kliniczną. Zaskoczyła mnie i intrygowała pod wieloma względami. Dzięki tej opowieści dowiedziałam się, co to jest śmierć kliniczna i stwierdziłam, że to tylko ludzka wyobraźnia, ponieważ w książce mamy doskonałe wyjaśnienie tego terminu. Jest za wiele wątków, nie za bardzo tak lubię, ale w niej wszystko jest dopasowane do fabuły. Historia bohaterów wymyślona ciekawie, nawet ten wątek paranormalny nadał niepowtarzalny klimat. Pierwszy raz spotkałam się z duchami w powieści.
•
Przypominała mi „Zostań, jeśli kochasz” Gayle Forman i „It ends with us” Colleen Hoover, które czytałam na początku roku. •
•
Rzadko teraz spotyka się dobrych i pomocnych ludzi, takich jak policjant Adam. Często zdarza się tak, że ludzie mają swoje stereotypy między innymi:„ o leży na chodniku, bo jest pijana”, a ta osoba może naprawdę potrzebować naszej pomocy i możemy uratować jej życie. •
Zakończenie mnie zaskoczyło, myślałam, że wyjaśni się jeden wątek,a możemy tylko sobie to wyobrazić.Polecam godna przeczytania 😁😄