04 marca 2020, 20:43
„365 dni” Blanki Lipińskiej to powieść romantyczna z wątkiem mafijnym. On, Massimo bogaty biznesmen, ma wszystko. Ma wizję, widzi w niej kobietę, której pragnie.
Szuka jej po całym świecie. Ona, Laura Biel, młoda dziewczyna, która ma faceta i wiedzie z nim na pozór normalne życie. Wyjeżdżają razem na wakacje na Sycylię. Świetnie się tam bawią w gronie znajomych. Massimo, gdy ją tam spotyka zamiera z wrażenia. Postanawia ją porwać na cały rok, by go pokochała. Jak myślicie, jak to się skończy? Czy rok wystarczy, by kogoś pokochać?
Szczerze nie mam pojęcia dlaczego niektórzy ludzie mają tyle nienawiści i jadu do tej książki. Czytałam dużo recenzji i obejrzałam film. Postanowiłam również przeczytać tę powieść. Podobała mi się, co prawda dużo w niej scen erotycznych, ale to wcale nie przeszkadza fabule. Czytało mi się ją świetnie, ponieważ wyobrażałam sobie bohaterów z filmu i to mi ułatwiło czytanie. Tę książkę się pochłania, przeczytałam ją w dwa wieczory. Muszę powiedzieć, że jest dużo więcej wątków niż w filmie. Między innymi bardziej jest rozwinięty wątek ze ślubem siostry Laury.
Były momenty, gdy śmiałam się do łez, takie jak ochroniarz Dominic. Najbardziej z niego miałam ubaw. Przyjaźnił się z Massimo i był dla niego jak brat, ale również Laura mu powierzała swoje sekrety i tajemnice. Z charakteru jestem osobą wrażliwą i uwierzcie mi, myślałam, że to powieść nie dla mnie, ale się myliłam. Jestem oczywiście ciekawa dalszych losów bohaterów. Zabiorę się za następną część w wolnej chwili. Podsumowując podobała mi się książka i film, i nie wiem w czym tyle szumu. Jak to Blanka stwierdziła w jakimś wywiadzie, trochę pisana na faktach, przez jej byłego chłopaka, który dał jej natchnienie na napisanie tej powieści. Ja polecam, a wy zdecydujcie sami. Kilka postów niżej opinia o filmie.